MOWA MARCINA KROMERA NA POGRZEBIE ZNAKOMITEGO I WIELKIEGO WŁADCY, ZYGMUNTA, PIERWSZEGO TEGO IMIENIA, KRÓLA POLSKIEGO, KSIĘCIA LITEWSKIEGO, RUSKIEGO, PRUSKIEGO, MAZOWIECKIEGO itd. ZMARŁEGO 1 KWIETNIA 1548 ROKU
Przesławny królu Zygmuncie Auguście i Wy, dostojni Senatorowie, i inni znakomici mężowie zewsząd tu przybyli. Wydaje mi się, że niepowściągliwie nadużywam Waszej łaskawości i cierpliwości, wstępując na to wyniosłe miejsce, aby do Was w tej chwili przemawiać, przejęty czcią na widok Waszego zgromadzenia tak licznego, nie czując trwogi wobec wielkości sprawy, o której mam mówić. Nie jestem tak tępy, by nie wiedzieć, czego i w jakim stopniu ode mnie oczekujecie, ani też nie mam tak dobrego o sobie mniemania, bym nie dostrzegał, co powinienem zrobić. Jeżeli bowiem ów Aleksander Wielki, król Macedonii, który z przedziwną bystrością umysłu i z rzadkim szczęściem dokonał tak wielkich rzeczy, godził się jedynie, by malował go Apelles, a rzeźbił Lizyppos, najznakomitsi artyści owych czasów – to ileż talentu, ileż wszechstronnej wiedzy, jak pewny sąd, jaką pamięć, jakie wreszcie bogactwa nauki i jak wspaniałą wymowę winien posiadać ten, kto chce prawdziwie i odpowiednio do jego zasług mówić o sławie, o całym życiu i o zasługach najlepszego, najmężniejszego, wielce mądrego, łaskawego i łagodnego króla Zygmunta, którego pogrzeb obchodzą teraz okryte żałobą i osierocone: Polska, Litwa, Ruś, Prusy, Żmudź i Mazowsze?
Zapewne, namalować czy wyrzeźbić czyjś portret to nie jest sprawa wymagająca wielkiego talentu i trudu ani wielkiej zapłaty za wykonane dzieło. Wszystkie oczy widzą zarysy ciała i nie to jest najważniejsze, jakiej kto był cery, jakie miał rysy twarzy, jaką budowę ciała, jakiego był wzrostu, gdy przestał już być pomiędzy ludźmi. Nie każdy jednak potrafi dokładnie dostrzec i odpowiednio przy winie roztrząsać przyzwyczajenia umysłów i całe życie. Wielce jest pożyteczne dla ludzi głosić chwałę wielkich mężów obdarzonych wybitną cnotą. Konieczną jest także rzeczą – o ile to możliwe – okazywać wdzięczność za ich zasługi i innym wskazywać przykłady męstwa i chwały, by zachęcać ich do życia pełnego zasług. Tak wielkie zaś są cnoty tego znakomitego króla, że wielkim i maluczkim obficie dostarczają przykładów życia prawego i szlachetnego. Tak wielkie są jego zasługi i dobrodziejstwa dla nas i dla naszej wspólnej Ojczyzny, że wypada, abyśmy je uczcili wieczną i nieśmiertelną chwałą.
Ja jednak nie jestem tak zadufany w sobie, bym sądził, że zdolny jestem sprostać zarówno cnotom tego znakomitego króla, jak Waszym szlachetnym uszom. Nie jestem też tak zarozumiały ani tak bezczelny, ani tak nierozumny. Wiem, że brak mi i nauki, i wymowy, i wprawy w przemawianiu, że nie mam ani potrzebnego talentu, ani pamięci. Któż ma taki potok najwytworniejszych słów, u kogo znaleźć taką pamięć i taką pełną godności wymowę, by mógł sprostać cnotom i zasługom najlepszego króla? Czyż jednak nie podajemy gościom prostego chleba, gdy nie mamy wytwornych i delikatnych potraw? Czy wówczas, gdy brak nam złotych monet, drogich kamieni i szat drogocennych, nie powinniśmy okazać duszy tego znakomitego króla naszej wdzięczności zwykłym jabłkiem albo kubkiem wody zaczerpniętej z płynącej obok rzeki? Stare przysłowie mówi: „Kto nie ma kadzidła, składa na ofiarę przebłagalną mąkę zmieszaną z solą”.