Sławne są także zwycięstwa, które odnieśli Jan Kamieniecki pod Woronowcem, Stanisław Lanckoroński pod Buskiem, Jakub Secygniowski pod Zynkowem oraz zwycięstwa, jakie trzykrotnie na Wołyniu odnieśli wojewoda kijowski Konstanty i Ostafij. Pod Oczakowem pod wodzą Ostafija i Przecława Lanckorońskiego zdobyto twierdzę nieprzyjaciela. Na Podolu pewne zwycięstwa odniósł pod Trembowlą, pod Kamieńcem i pod wioską Werestatyńcem, i w wielu innych miejscach Mikołaj Sieniawski, mąż dzielny i wielkiego ducha, który obecnie jest wojewodą bełskim, oraz jego bracia Aleksander i Prokop, a także Ślązak Bernard Pretwic. By nie przedłużać, wymienię tylko mniejsze pomyślne bitwy z Tatarami pod Trembowlą, Podhajcami i Międzybożem oraz w wielu innych miejscach. Jest ich prawie tyle, ile razy ten lud dziki i wiecznie zgłodniały, który – jak mówią – z płomieni usiłuje wydrzeć pożywienie, wdzierał się w posiadłości tego króla za jego panowania. Bardzo rzadko wycofywali się nie ukarani. Czyż nie jest pamiętne po wszystkie wieki zwycięstwo pod Kaniowem na Litwie przed dwudziestu jeden laty, gdy mała garstka pod wodzą wspomnianego poprzednio Konstantego pokonała dwadzieścia sześć tysięcy Tatarów?
Król ten nie prowadził jawnej wojny z Turkami, lecz gdy pustoszyli Podole lub dostarczali posiłków Mołdowianom, albo gdy napadali na naszych dla łupu. Pod Białogardem, zwanym również Akerman, walczył z nimi zwycięsko pod znakami króla Przecław Lanckoroński. Dwukrotnie przeciwko Turkom posłano posiłki na Węgry królowi Ludwikowi. Wodzem był najpierw Jan Tarnowski, maż sławny i niezrównany, a potem Gnoiński. Oba razy tureckie siły zbrojne stanowiły niebezpieczeństwo na Podolu, stąd wielokrotnie Turcy zabierali łupy. Bardziej wsławił się Tarnowski, którego wielka cnota wojenna zajaśniała, gdy Turcy, pustosząc ogniem i mieczem Podole i Ruś aż po Lwów i po granice Węgier, stracili mniej więcej trzy tysiące swoich, pobici w kilku pomniejszych bitwach. Gdyby odznaczał się taką samą siłą umysłu, jaką miał w dowodzeniu na wojnie, mógłby całe to wojsko zniszczyć. Nie wspominam o dwunastu tysiącach Turków w Austrii przed piętnastu, jeśli się nie mylę, laty, których wycięto w pień dzięki trudowi i męstwu trzech tysięcy naszych. Chociaż bowiem było to za panowania Zygmunta, to jednak walczyli oni nie dla Rzeczypospolitej i nie pod królewskimi znakami, lecz jako najemnicy cesarza Karola i Niemców.
Tenże król nie tylko szczęściem, lecz także szybkością działania zwyciężył Mołdawian, ufnych w swoje podstępy i fortele, rozzuchwalonych klęską, jaką ponieśliśmy na Bukowinie za króla Jana Olbrachta, mocnych posiłkami Turków i Tatarów, i poskromił ich. Wziąwszy do niewoli ich wojska i całą prawie radę panów, spustoszywszy daleko i szeroko ich pola, zmusił księcia tego ludu Bogdana, zwanego wojewodą i hospodarem, by przysiągł, że zwróci łupy niedawno zdobyte na Rusi. Zabrał mu Pokucie utracone z winy jego przodków. Za naszej zaś pamięci, gdy wojewoda Piotr zbuntował się i ponownie wkroczył na Pokucie, wówczas zaledwie cztery tysiące naszych żołnierzy pod wodzą znakomitego przedniego wojownika, pobił męża Jana Tarnowskiego, najpierw sześć tysięcy wrogów pod zamkiem Gwóźdzcem, a potem zadał niespodziewaną klęskę dwudziestu dwu tysiącom pod Obertynem, zdobywając armaty i inny sprzęt wojenny. Ranny wojewoda ledwie zdołał uciec. Powrócił jednak na swoje stanowisko dopiero wówczas, gdy oblężony w zamku chocimskim i doprowadzony do ostateczności uroczyście przysiągł królowi, wraz ze swymi dostojnikami i z całą szlachtą. Następnie nasi prowadzili wojnę różnie, lecz zawsze | pomyślnie, z Niemcami roszczącymi sobie prawo do Prus. Wtedy właśnie Tyś się narodził, Zygmuncie Auguście. Mianowicie pobił ich w wielu miejscowościach Mikołaj Firlej, wojewoda sandomierski, podówczas hetman, pod Przezmarkiem, pod Jezioranami, pod Dobrym Miastem, pod Brunsbergą i pod Reszlem oraz pod Rastenborkiem zaś Jakub Sęcygniewski, pod Piszem książę mazowiecki Stanisław, a w bitwie morskiej w zatoce warmińskiej, czyli w Zalewie [Wiślanym], gdańszczanie, dwukrotnie pod Bartoszycami Przecław Lanckoroński, a w wielu miejscach Jan Zaremba, wojewoda kaliski; pod Heilsbergiem Aleksander Iłowski, pod Gdańskiem i pod Elblągiem obywatele tych miast rozbili i odparli wdzierających się. Ustąpili z Prus doprowadzeni do ostateczności po tylu klęskach, złamani głodem, bezsennością, trapieni przez naszych rycerzy i zdziesiątkowani.