Cześć okazywana Zygmuntowi I
Przypomnijcie sobie razem ze mną, jak wielką czcią otaczali go niektórzy władcy. Przede wszystkim cesarz Maksymilian, władca wielkiego ducha i roztropności, od dawna straszliwy dla wrogów, po owym słynnym spotkaniu w Wiedniu odprowadzał go z tak wielkimi honorami i uścisnął z taką miłością, że uważał go odtąd za brata. Dla niego odrzucił zawarte już przymierze z wielkim księciem moskiewskim Wasylem [II] i nie tylko nie bronił przeciwko Zygmuntowi Krzyżaków, ale nawet obiecał mu, w imieniu swoim i swoich potomków, pomoc przeciwko nim w Prusiech, gdyby coś nowego knuli. O tym mówi przechowywany u nas jego dokument.
Wnuk jego [Maksymiliana] Karol miał Zygmunta w tak wielkim poważaniu, że zwrócił jego ukochanej żonie, miłościwej królowej Bonie, księstwo Bari, które po śmierci jej matki objął w posiadanie.
Uważał go za godnego swego towarzystwa, godnego złotego runa. Wspominał o nim często wielce zaszczytnie i nigdy nie pozwalał rycerzom krzyżackim czy innym Niemcom zaczynać wojny przeciw niemu. Jest tu obecny przesławny mąż Stanisław Łaski, wojewoda sieradzki, który poprzednio sprawował poselstwo do tego potężnego cesarza. Obecni są także dostojni mężowie: kasztelan gnieźnieński Piotr Opaliński, dziekan krakowski Stanisław Borek, podstoli królewski Mikołaj Myszkowski. Chciałbym, aby był także obecny biskup warmiński Jan Dantyszek, mąż wielkiej nauki. Wszyscy oni dawniej chlubnie spełniali to samo poselstwo do cesarza. Każdy z nich może powiedzieć, jak bardzo ów wielki i dostojny władca cenił Zygmunta.
A cóż brat jego Ferdynand, potężny cesarz i król? Czyż nie kochał go i nie czcił? Czyż nie poddał pod jego sąd sporu swego z królem Janem o królestwo węgierskie? Nie mówię, jakimi słowy i jakimi ponadto czynami oświadczał swą wielką estymę dla Zygmunta. Mógłbym zaś opowiedzieć, że nie była to pusta sława, lecz zarówno dowiedziałem się od poważnych mężów, jak i sam się przekonałem, gdym niedawno posłował od Ciebie, Zygmuncie Auguście, do niego wraz z Mikołajem Radziwiłłem, znakomitym mężem i mądrym marszałkiem wielkim litewskim. Nie wspominam już o tym, z jakim bólem dowiedział się o śmierci Zygmunta i z jak wielkim – jak powiadają – staraniem, i z jaką okazałością obchodzili książęta niemieccy jego uroczystości pogrzebowe. Mógłbym przypomnieć także dowody szacunku ze strony króla francuskiego Franciszka, który zmarł w ubiegłym roku, papieży Juliusza II, Leona X, Klemensa VII i obecnie panującego bardzo mądrego Pawła III. Pominę tymczasem wielce zaszczytne pochwały króla wygłaszane przez niektórych wielkich i dostojnych książąt niemieckich. Słyszałem je na własne uszy. Nawet barbarzyńcy szanują go więcej niż wszystkich innych królów i władców. Za którego króla Ruś i Podole były lepiej uprawiane i ludniejsze? Za którego spokojniejsi byli Tatarzy, którzy zwykli żyć z łupieży i rabunku? Cóż mam powiedzieć o Turkach, którzy dumni ze swej pomyślności gardzą wszystkimi innymi ludźmi i narodami? Czyż Soliman, władca niezmiernie wojowniczy i cieszący się szczęściem wojennym, nie zawarł z nim wieczystego przymierza i nie dochowywał go wiernie? Zazwyczaj odmawiał tego innym domagającym się przymierza, choćby na czas pewien, i nie dochowywał tak sakramentalnie. Czyi. nie wyrzekł się daniny od Mołdawian i od Tatarów, by nie wdzierali się w posiadłości króla Zygmunta? I czyż nie przyrzekł synowi jego, Zygmuntowi Augustowi, za pośrednictwem znakomitych mężów Piotra Opalińskiego i Jana Ocieskiego, kasztelana bieckiego pokoju i przyjaźni w łaskawości ojcowskiej? I czyż nie za jego sprawą tyran-barbarzyńca zgodził się nie napadać na królową wdowę Izabellę i jej syna? Już ojciec tego Solimana, dziki Selim, ubiegał się niegdyś o przyjaźń Zygmunta, wysławszy wspaniale poselstwo.