Dyskusja na temat drogi Polski i Polaków do wzbogacenia nie gości nazbyt często w mediach, zwłaszcza tych, które zbiorczo określić możemy mianem mainstreamowych. Choć pogłębiony namysł nad systemem gospodarczym, polityką fiskalną czy rozpalającą niektórych Polaków aż do czerwoności redystrybucja dóbr, wydaje się absolutną koniecznością, bez której my wszyscy – jako społeczeństwo – skazani jesteśmy na rolę biernego widza, o życiowym szczęściu którego, zdecydują inni, w dodatku ponad naszymi głowami. Niestety każda próba wydźwignięcia tego tematu z czeluści społecznej obojętności, niewiedzy i braku zainteresowania skazana jest na porażkę. Obowiązujący od początku przemian ustrojowych paradygmat liberalny, choć z perspektywy szczerych Liberów i Libertarian daleki jest od zacnych – tylko w ich ocenie – ideałów, to mimo upływu lat i głębokich zmian społecznych wciąż cieszący się niekwestionowaną pozycją jedynej akceptowanej wizji ułożenia relacji społeczno-gospodarczych. W konsekwencji jakakolwiek rozsądna debata społeczna jest skutecznie paraliżowana lub w najlepszym przypadku dotyczy wąskiego wycinku rzeczywistości, a przez to nie może znacząco zmienić panujących stosunków. Społeczeństwo trwające w letargu zadowala się pokazem dwóch równie ciekawych, co poznawczo bezużytecznych potyczek. Pierwsze to starcie sił obstającymi za regresją podatkową, które dzielnie walczą z podatkowymi progresistami. Każda ze stron epickiego starcia posiada – w swoim mniemaniu – sprawdzony przepis na portfele pełne banknotów i ogólne bogactwo swoich rodaków. Drugie z kolei starcie to obrona kapitalizmu przed złowrogą nawałą socjalizmu. Tu jednak należy poczynić pewne wyjaśnienie. Kapitalizmem, czyli największym osiągnięciem ludzkości, jest obecny system, a socjalizmem każda próba wprowadzenia nawet najmniejszej zmiany. I tak ustanowienie niedzieli dniem wolnym od handlu w sklepach wielkopowierzchniowych jest zamachem na wolność jednostki i niemal przedsionkiem pełnego komunizmu. Jak nie trudno się domyślić oba starcia skutecznie gospodarują serca i umysły nie tylko osób zaangażowanych lub wrażliwych społecznie, ale także ekspertów. W konsekwencji przestrzeni na meta-analizy prezentujące holistyczne spojrzenie jest niewiele. Warto więc podkreślić, że gwałtowne i głębokie zmiany na arenie międzynarodowej, związane z wojną handlową pomiędzy USA a Chinami, pandemią Sars-cov-2 i polityką jej przeciwdziałania, a obecnie zbrodniczą napaścią Rosji na Ukrainę poniekąd wymuszają natychmiastowe poszukiwanie nowych rozwiązań. Tocząca się
dyskusja, nawet jeśli zakończy się natychmiastowymi zmianami prawnymi i wprowadzeniem powszechnie akceptowanych ustaw, dotyczących polityki energetycznej, płacy minimalnej, podatku VAT lub wymogów formalnych spoczywających na JDG, w żaden sposób nie zmieni długości drogi, którą musi pokonać Polska i Polacy, zanim się wzbogacą. Błogosławiony ksiądz Adolf Kolping, współczesny Karolowi Marksowi, którego być może spotkał w trakcie jednego z wielu niedzielnych spacerów nieopodal Katedry w Kolonii, a z całą pewnością, którego idee energicznie zwalczał słowem i czynem i to, co ciekawe pracując niecały kilometr od redakcji radykalnej Gazety Reńskiej współprowadzonej przez Marksa, pisał, że: „Chrześcijaństwo istnieje nie tylko dla Kościoła i przytułków dla chorych, lecz dla całego życia. Nie ma ani jednego punktu, dziedziny czy relacji życiowej, która nie powinna kierować się zasadami chrześcijańskimi”. Tym samym na pytanie „jak się wzbogacić mogą Polska i Polacy?” należy poszukiwać odpowiedzi nie w modnych koncepcjach Thomasa Piketty’ego, czy Ludwiga Erhardta, lecz w encyklikach papieża Leona XIII i Benedykta XVI. Od ponad 130 lat wiemy, że Katolicka Nauka Społeczna, swoisty drogowskaz także dla decydentów polityczny, choć ci często o tym nie pamiętają, pomaga rozeznawać, czy dana idea, zbiór pomysłów, a w końcu doktryna stawia w centrum zainteresowania człowieka i jego dobro. Podążając za myślą bł. ks. Kolpinga, można dostrzec, że to nie system jest najważniejszy, co więcej, ma jedynie charakter wtórny. Uparte dążenie do zachowania liberalnej ortodoksi lub przeciwnie, do wprowadzenia socjalistycznych rozwiązań może zmienić wiele, ale z całą pewnością nic, co byłoby korzystne dla Polski i Polaków. Droga do wzbogacenia się prowadzi przede wszystkim poprzez wzmacnianie mechanizmów solidarności, o którym w ogłoszonej w 2009 roku Encyklice Caritas in veritate papież Benedykt XVI pisze: „solidarność oznacza przede wszystkim, że wszyscy czują się odpowiedzialni za wszystkich, dlatego nie może ponosić jej jedynie państwo”. Rozchwiany system gospodarczy i trzeszczący porządek polityczny co prawda wprowadził do codziennego słownika milionów Polaków nowe określenia, uwrażliwił ich na tematy ekonomiczne i gospodarcze, ale tylko zdecydowany krok naprzód, porzucenie gotowych rozwiązań wypracowanych przez inne narody i odważne poszukiwanie własnej drogi, skróci drogę do bogactwa, rozumianego nie tylko materialnie, ale kulturowo i społecznie.