Kiedy otrzymałem zaproszenie do debaty „Jak się wzbogacić mogą Polska i Polacy?“, pierwsze co przemknęło w moich myślach, była radość z faktu, iż temat ten staje się przedmiotem poważnej debaty publicznej i pojawiła się nadzieja, że aspekt bogacenia się Polaków ma szanse stać się tematem do dyskusji w znacznie szerszej przestrzeni medialnej tj. mediach głównego nurtu, w tym także tych internetowych.
Aby odpowiedzieć na postawione w debacie pytanie trzeba pierwej ustalić czym jest i czym będzie bogata Polska? Bo o ile bogactwo Polaków jest zdecydowanie bardziej uchwytnym konceptem, dotykającym zamożności, stanu posiadania czy też pewnych cech składników majątkowych poszczególnego rodaka, o których powiem później, to czymże jest właściwie bogata Polska?
W mojej opinii bogata Polska oznacza kraj, którego obywatele są przede wszystkim, (co nie wyklucza z jego części rezydentów innych narodowości) osobami majętnymi, tj. posiadającymi odpowiednią liczbę składników majątkowych pozwalający zapewnić im i ich rodzinom swobodne i bezpieczne finansowo życie, gdzie aktywność zawodowa i społeczna naszych rodaków może być nakierowana na budowanie wartości dla innych: dla pracodawcy, dla klientów, dla lokalnej i krajowej społeczności. To kraj, gdzie aktywność ta nie musi być nastawiona stricte na wymiar tylko finansowy prowadzonej działalności gospodarczej, czy też pracy zawodowej. To miejsce, gdzie obywatele nie muszą walczyć o swoje przetrwanie i swoich rodzin oraz mierzyć się z aparatem państwowym, walcząc o poszanowanie swojego majątku, albo wręcz nawet w niektórych przypadkach o godne życie. To państwo, gdzie wpływy podatkowe są roztropnie alokowane zwiększając komfort, bezpieczeństwo, jakość życia poszczególnych lokalnych społeczności, jak i całego narodu.
Myślę, że dziś większość z polskich podatników (szczególnie tych zamożniejszych) nie ma poczucia partycypacji i dumy z budowania lokalnego krajobrazu, infrastruktury i całokształtu ich otoczenia, które daje im samym, a także innym rodakom podniesiony standard życia. Dziś czują oni, że płacone podatki są nazbyt bliskie swojej formalnej definicji, czyli są obowiązkowym świadczeniem pieniężnym pobieranym przez związek publicznoprawny (państwo) bez konkretnego, bezpośredniego świadczenia wzajemnego.
Nie twierdzę teraz, że należy domagać się bezpośrednich świadczeń wzajemnych, ale w dzisiejszym coraz bardziej zglobalizowanym i połączonym za pomocą technologii informacyjnych świecie państwo staje się powoli „swoistym” dostawcą usług dla obywateli i jego rezydentów. Usługi te są i będą oceniane przez pryzmat jakości, dostępności, czy też bezpieczeństwa, które zapewniają i gwarantują. Za te „usługi” pobierane jest wynagrodzenie w postaci podatków i różnej maści opłat publicznoprawnych.
Jeżeli Polska ma być bogatym i dostatnim krajem musi stać się najlepszą „firmą”, którą każdy chciałby wybrać jako dostawcę tak poważnych świadczeń jakimi są bezpieczeństwo osobiste i narodowe, ład społeczny, a także infrastruktura, która zapewnia jednostkom możliwość i potencjał na bogacenie się. Kiedy mówimy o byciu najlepszym „przedsiębiorstwem”, nie możemy zapominać o tym, że usługodawca pobiera za realizowane przez siebie świadczenia i odpowiednie wynagrodzenie. W przypadku państwa wynagrodzeniem tym są podatki i inne opłaty publicznoprawne.
Zadajmy sobie teraz pytanie czy płacone podatki, składki na ubezpieczenia społeczne oraz inne opłaty zapewniają nam Polakom adekwatną jakość usług, które zapewnia nam nasz kraj i czy czujemy, że publiczne pieniądze są prawidłowo alokowane. Brak silnej twierdzącej odpowiedzi, nie buduje fundamentu zaufania do aparatu państwowego i jego urzędników. Brak owego zaufania przekłada się na brak poczucia wspólnoty i poszanowania narodowej, a także lokalnej własności.
Myślę, że, w przypadku lokalnych społeczności poczucie wspólnoty i oczekiwania dotyczące prawidłowego alokowania środków finansowych w budżetach miast, gmin jest zdecydowanie silniejsze niż na poziomie budżetu centralnego. Sposób finansowania budżetów samorządowych jest jednak zbyt zależny od władzy centralnej, co znów przekłada się na brak powiązania poniesionych kosztów podatkowych z tym czego możemy jako Polacy doświadczyć w zamian w naszej lokalnej społeczności.
Jak więc dojść do poczucia wspólnoty i dbania o dobro wspólne Polaków?
Odpowiedź na to pytanie o dziwo w mojej opinii nie jest aż tak skomplikowana, lecz raczej czasochłonna. Mianowicie najpierw musimy zadbać o bogactwo Polaków, o ich osobisty stan posiadania, który doprowadzi do wysycenia się podstawowych, a także tych bardziej wyszukanych potrzeb i uwolni potencjał intelektualny oraz potencjał do działania, który już nie będzie musiał walczyć o dobro swoje, swojej rodziny, czasem nawet jak wspominałem wcześniej o przetrwanie, a będzie mógł zastanowić się, co może zrobić dla swojej lokalnej społeczności. Co może zrobić dla idei, która jest dla niego ważna, dla celów społecznych, które są bliskie sercu tego konkretnego bogatego Polaka, dla swojej Ojczyzny, dla Polski, dla innych rodaków.
Powinniśmy mieć świadomość, że pieniądze nie rozwiążą od razu każdego problemu. Wysycenie nadmienionych potrzeb nie nastąpi natychmiastowo – czasem może do tego być konieczne dopiero kolejne pokolenie ludzi wychowanych w dobrobycie, ale także wychowanych do bycia sukcesorem majątku, do wzięcia odpowiedzialności za ów majątek, do kontynuowania pracy nad jego wzrostem na przestrzeni swojego życia zawodowego i społecznego, a także powołania nowego pokolenia do kontynuowania i chronienia spuścizny rodzinnej. W takiej atmosferze będą formułować się nowe elity, które w naturalny sposób nie mając konieczności i pędu do szybkiego wzbogacenia się, będą mogły troszczyć się również o otaczającą je lokalną społeczność i dobro Ojczyzny i Narodu.
Skoro ustaliliśmy, że potrzebujemy bogatych Polaków, w tym także takich, którzy budują i utrzymują majątek na pokolenia, dochodzimy teraz do rzeczy znacznie trudniejszej, jak mianowicie mają się wzbogacić Polacy? Po pierwsze, bogactwo wyrasta w tych miejscach, gdzie istnieje fundamentalne poszanowanie własności prywatnej. Chcąc przejść do budowy majątku jednostki czy też podstawowej komórki społecznej, jaką jest rodzina, należy zacząć od uwarunkowań systemowych.
Zamożne społeczeństwa, posiadające duże majątki, powstają w krajach, gdzie własność prywatna jest prawnie chronioną wartością. Przepisy zabezpieczają własność posiadacza poszczególnych klas aktywów i chronią je przed bezprawnym zaborem ze strony zarówno przestępców jak i urzędników. W zamożnych społeczeństwach istnieje również swoista ciągłość i stabilność prawa, która umożliwia inwestorom i przedsiębiorcom podejmowanie ryzyka rynkowego bez konieczności zakładania czy zabezpieczenia się przed zmianą „zasad gry”, przez regulatorów czy też ustawodawcę. Krajami takimi jest np. Szwajcaria, Księstwo Liechtenstein, a także Stany Zjednoczone Ameryki, które może w obecnym już XXI wieku czasem zbyt daleko odchodzą od swoich fundamentalnych wartości, ale to właśnie na tych wartościach zbudowano tam dobrobyt.
Wracając do naszej sytuacji: niestabilność prawa i brak jego ciągłości, niejasne, niestabilne normy w systemie sądowniczym, podatkowym, a także w miejscach w których zapadają inne istotne dla biznesu czy też budowania kapitału decyzje urzędnicze, znacznie zwiększają ryzyka inwestycyjne. Może to powodować, iż pewne długoterminowe przedsięwzięcia, czy inwestycje o takim horyzoncie czasowym, są zwyczajnie zbyt ryzykowne i skutkują tym, iż osoby podejmujące działania powiązane z lokowaniem kapitału, są zmuszone do wybierania innych „optymalnych” w takich warunkach decyzji gospodarczych, które w praktyce w szerszym obrazie mogą stać nieefektywną alokacją zasobów wynikającą stricte z trudnego do przewidzenia ryzyka związanego ze stabilnością prawa i pewnością jego wykładni, a także aplikacji go w obrocie gospodarczym.
Poszanowanie własności prywatnej to nie tylko stabilność prawa, ale też silna jej ochrona przez to prawo. W momencie, gdy aktualnie w Polsce istnieją prawne konstrukcje takie jak konfiskata rozszerzona, systemy automatycznego blokowania rachunków bankowych przedsiębiorcy na 72h, z możliwością przedłużenia na 3 miesiące, działania zabezpieczające urzędów skarbowych w toczonych się, a niezakończonych skutecznie postępowaniach karno-skarbowych i tym podobne narzędzia, nie możemy mówić, o posiadaniu prawnej ochrony majątku.
Co więcej nie wystarczy systemowa ochrona aktywów Polaków, potrzebny jeszcze jest etos, budowania majątku, odnalezienia wartości w tym, że ktoś się bogaci i że prędzej czy później, środki finansowe tej zamożnej osoby trafią także częściowo do społeczeństwa – czy to w postaci zatrudnienia, konsumowania lokalnych produktów i usług, czy w formie bezpośredniej działalności charytatywnej lub społecznej. Brak szacunku do osób majętnych, czy też bogacących się na dostarczaniu wartości innym, bierze się z naszych historycznych naleciałości poprzedniego systemu, kiedy to środki finansowe gromadzono przez kradzież dóbr wspólnych lub od przedsiębiorcy państwowego, lub obchodząc system „kombinując”, jak również kolaborując z aparatem partyjnym czy nawet bezpieczeństwa.
Takie postawy i skojarzenia musimy bardzo stanowczo odrzucić i się z nich „leczyć”, należy zrozumieć, że w momencie, gdy dysponujemy swobodą gospodarczą, (oczywiście dziś już w pewien sposób reglamentowaną przepisami prawa), to zysk ekonomiczny przedsiębiorcy czy też pracownika, bierze się z tego, że te podmioty dostarczają wartość innym uczestnikom rynku. Zakładam tutaj oczywiście warunek, że wymiana była dobrowolna. Skoro pieniądze zarabia się dostarczając wartość, to przedsiębiorca i pracownik w naturalny sposób powinni dbać o dostarczanie możliwie najwyższej jakości za daną cenę. Zmiana etosu i budowa szacunku dla osób majętnych, które dorobiły się w sposób uczciwy, rozwiązując tym samym problemy swoich klientów jest jednym z warunków potrzebnym do osiągnięcia celu postawionego przed niniejszą debatą. Nie jest to warunek jedyny.
Długofalowa budowa majątku wymaga planu, kompetencji, a tym samym świadomego, ustawicznego działania w określonym kierunku, gdzie zespół podejmowanych decyzji przez Polaka jest nakierowany na budowę majątku w długiej perspektywie. Przez długą perspektywę mam na myśli, nie kilka lat w przód, ale okres co najmniej do oczekiwanego końca życia naszego rodaka. Niemniej jednak preferowany horyzont myślenia o majątku winien stanowczo wykraczać poza jedno pokolenie. I teraz pytanie, ile osób myśli co będzie z jego majątkiem już nie tylko osobistym, ale właśnie majątkiem rodzinnym za 500 lat?
Może to zabrzmieć dość egzotycznie, ale badania przeprowadzone przez dwóch ekonomistów Guglielmo Barone oraz Sauro Mocetti z Banku Włoch w 2011 roku we Florencji pokazały, że najbogatsze rodziny w tym mieście są potomkami najbogatszych rodzin z 1427 roku. Dane te mogą szokować, ale zauważmy, ażeby dziedziczenie i utrzymanie majątku w rodzinie przez tak długi okres było możliwe, rodziny muszą w sposób świadomy budować, rozwijać, uczyć się zarządzać majątkiem i w sposób zorganizowany i nieprzerwany przez żadne pokolenie przekazywać elementarz tej wiedzy swoim dzieciom i wnukom.
W takim razie, w jaki sposób rozpocząć ten proces, jak Polak może stać się tym pierwszym pokoleniem, który zbuduje ród utrzymujący majątek przez wieki?
Pierwsza zasada, prowadzony przez naszego rodaka biznes winien być nastawiony przede wszystkim na wzrost wartości przedsiębiorstwa, a nie tylko na maksymalizacje zysku, który następnie jest wypłacony właścicielowi i akcjonariuszom. Dla wielu może wydać się to szokujące stwierdzenie, ale nastawienie głównie na końcowy zysk netto, bez uwzględniania faktu świadomego budowania wartości firmy, jest dość standardową praktyką w Polsce, z którą się spotykam dość często. Ale czyż nie to jest cel firmy? Celem firmy jest wzrost wartości przedsiębiorstwa, a tym samym wzrost majątku ich właścicieli, nastawienie na krótkoterminową maksymalizację zysku jest symptomatyczne dla pędu ku bogactwu bez planu i świadomego działania nastawionego na powiększanie wartości aktywów w sposób stały i powtarzalny.
Chęć maksymalizacji zysku, a następnie jego wypłacenie z przedsiębiorstwa powiększa pulę finansową właścicieli, która następnie bardzo często jest konsumowana, albo niedbale inwestowana poza przedsiębiorstwem, gdyż „nikt nie ma czasu zajmować się inwestowaniem, podczas gdy zajmuje się firmą i zarabianiem pieniędzy” – tutaj pozwoliłem sobie zacytować parafrazę wielu rozmów z moimi klientami – przedsiębiorcami. Stwierdzenie to jest bardzo wymowne i potwierdza, że zdecydowanie łatwiej jest zarobić pieniądze niż je utrzymać.
Nadmieniając powyższą prawdę dochodzimy do zasady drugiej, która mówi, że generowane pożytki z pracy zawodowej lub prowadzonej działalności gospodarczej, (jeżeli nie są reinwestowane w budowę jej wartości) winne być inwestowane w aktywa, które zapewniają dodatkowy, powiedzielibyśmy pasywny dochód, (czyli uniezależniony od pracy zawodowej, a zależny od zainwestowanego kapitału). Zysk z takich aktywów może być generowany poprzez aprecjacje kapitału albo też generowaną rentę, czytaj odsetki z inwestycji. Oczywiście bardzo mile widziana jest sytuacja, gdy posiadane aktywo, generuje wartość dodaną obiema nadmienionymi sposobami. Przykładem takiej inwestycji są np. spółki dywidendowe albo wynajmowane przez inwestora nieruchomości. Na koniec paragrafu pragnę doprecyzować, że mówię tutaj o środkach, które pozostają po pokryciu kosztów życia albo o sytuacji, o której przeczytamy w kolejnej akapicie, gdzie koszty te są pokrywane już z innych źródeł.
Przejdźmy teraz do zasady numer trzy, która dotknie swoistej nienaruszalności kapitału. Kluczowym jest fakt, iż kapitał, który jest alokowany celem realizacji długoterminowego planu budowy majątku, nigdy nie zmieniał swojego przeznaczenia i nie był wykorzystywany na konsumpcje. Mogłoby się wydawać, że zasada ta jest w jakiś sposób ograniczająca wolność właściciela majątku, że nie może się nim posługiwać, ale zapewniam czytelników, że właśnie ta zasada buduje wolność finansową inwestora. Kapitał w odpowiedni sposób alokowany generuje poruszany wcześniej wzrost wartości lub odsetki czy dywidendy, które mogą w części finansować koszty prowadzenia życia naszego rodaka i jego rodziny. Powiedziałbym więcej, mogą finansować nawet cały oczekiwany styl życia, oczywiście pod warunkiem, że generowane zyski z kapitału będą dwukrotnie wyższe niż całkowite koszty utrzymania rodziny. Dlaczego poruszam tutaj zasadę wydawania tylko 50% (po uwzględnieniu kosztów podatkowych) wyniku finansowego z inwestycji? Jeżeli dotykamy tematu długoterminowego budowania bogactwa, nie można sobie wyobrazić sytuacji, w której brak jest systematycznego powiększania naszego majątku, który powinien rosnąć zdecydowanie szybciej niż spadek siły nabywczej pieniądza, a także zwiększać możliwości inwestycyjne, ale też te związane z działalnością społeczną. Omawialiśmy wcześniej, że po pokryciu potrzeb tych podstawowych i nie tylko, pojawia się u bogatych osób chęci zadbania o swoją lokalną społeczność, wsparcia ważnego celu charytatywnego czy też troski o swoją Ojczyznę.
Chciałbym jeszcze dodać zasadę czwartą, w sytuacji, w której pragniemy budować międzypokoleniowe majątki – kluczowe są i będą dzieci. To rzecz oczywista, że bez spadkobiercy, nie będzie majątku w następnym pokoleniu, ale nie chodzi mi tylko o samo posiadanie dzieci, ale ich świadomą edukację i przygotowanie do stania się dziedzicem budowanego w pierwszym pokoleniu tak ciężką pracą majątku. Świadoma edukacja wymaga przyzwyczajania dzieci do tematów finansowych, do wdrażania ich w świat inwestycji, mechanizmów działania systemu monetarnego, finansowego, rynków kapitałowych, nieruchomościowych zasad prowadzenia biznesu, w tym zasad przywództwa, zarządzania zasobami ludzkimi. Dzieci od wczesnych lat powinny stać się partnerami do dyskusji, powinny być przyzwyczajane do udziału w procesach decyzyjnych dotyczących budowy i rozwoju majątku, powinny też poznać zasady i odnaleźć wartość w pracy zawodowej lub społecznej, która pozwoli im zawsze posiadać cel i motywację do życia i działania, nawet wtedy, kiedy od pracy tej nie będzie zależał ich dobrobyt finansowy, ale może zależeć ich sens życia.
Podsumowując potrzebujemy Polaków, którzy chcą budować międzypokoleniowe majątki, zrozumieć i zbudować głębokie poszanowanie do własności prywatnej i osób, które w uczciwy sposób zbudowały swój kapitał, a także domagajmy się norm prawnych, które zabezpieczą ową własność i zapewnią bezpieczeństwo tym, którzy i tak podejmują ogromne ryzyko i trud budując lepszą przyszłość dla siebie, swoich rodzin, klientów, społeczności, a także Ojczyzny. W ten sposób wzbogaci się Polska i Polacy.
Kamil Rafał Gancarz – finansista, przedsiębiorca, wynalazca, ekspert ds. technologii Blockchain