W debacie Fundacji odpowiada Jerzy Surdykowski

Po co nam Polska? Głupie pytanie. Nie wybiera się miejsca urodzenia, nie wybiera się ojczyzny, nie wybiera się matki. To jest dane z góry jak brzemię przeznaczenia; może mocą przypadku, a może Boską, w zależności od tego w co wierzysz. Nie ma w tym twojej winy, że urodziłeś się w Afganistanie, a nie w Ameryce, choć przez samo piętno urodzenia drzwi szeroko otwarte przed Amerykaninem, będą zamknięte dla Afgańczyka i jeszcze na odchodnym zostanie pobity, a choćby tylko opluty. W tej perspektywie los Polaka nie jest jeszcze tak zły, ale daleki od najlepszego.
Musimy to swoje piętno przyjąć, ucieczka jest niemożliwa, choć niejednemu wydaje się, że przez wybór miejsca zamieszkania, zanurzenie w obcym języku i kulturze uda mu się je zmazać. Niestety, choćbyś nie wiem jak się starał, zawsze będziesz „stamtąd”, z tego nieszczęsnego skrzyżowania dróg przemarszu zaborczych armii, które Norwid (za wcześniejszym jeszcze poetą) nazwał „Bożym igrzyskiem”.

W Europie wschodniej zawsze jest źle
W Europie wschodniej „odbywa się”
W Europie wschodniej zawsze jest niemile
Był człowiek i nie ma człowieka za chwilę
Więc kochana córeczko stroń jak możesz od niej
I nigdy nie mów, że pochodzisz z Europy Wschodniej.

Pisał Czesław Miłosz. Matki się nie wybiera, ona po prostu jest jak fatum, albo szczęśliwy los. Każde dziecko instynktownie kocha swoją matkę, nawet ubogą, nawet nieporadną. Matki przecież nie wystawia się w konkursach piękności ani w teleturniejach domowych sprawności, bądź jakichkolwiek innych walorów. Matkę po prostu się ma, tak jak ojczyznę. Są przecież ojczyzny piękniejsze, zasobniejsze, zdatniejsze do życia, tak jak są kultury bogatsze od naszej, są języki którymi posługuje się pół świata i dlatego łatwiej i bardziej zrozumiale można w nich wyrazić to, co mozolnie usiłujemy zapisać lub wyśpiewać w naszej nieporęcznej polszczyźnie.

Mały bachor jeszcze tego nie wie i nie pojmuje, ale dorosłość – zawsze w prawdziwym życiu gorzka – oznacza pogodzenie się z losem i miejscem urodzenia, rezygnację z daremnych rojeń o odrzuceniu kultury i pochodzenia, na rzecz dojrzałej miłości, a przynajmniej sentymentu do matki-ojczyzny. Jest ona daleka od ideału, ale jest nieunikniona i w tym przekonaniu trwamy przez te kilkadziesiąt lat, danych człowiekowi między dorosłością, a nieuniknioną śmiercią. Z tym przekonaniem pracujemy i dokładamy wysiłków, aby uczynić tę ojczyznę trochę lepszą, trochę bogatszą i zdatniejszą do życia. Mamy prawo nazywać to patriotyzmem i nie dowierzać krzykaczom, którzy za cały patriotyzm mają obwieszanie się narodowymi błyskotkami i skandowanie sloganów podpowiadanych przez wystrojonych patriotycznie szalbierzy. Ale na tej nieuniknionej drodze do dorosłości czekają jeszcze straszniejsze wyzwania; dorastające dziecko wcześniej czy później oczywiście pojmie, że matka jest uboga i nieurodziwa, ale zawsze pozostanie moja i najbliższa, lecz może z przerażeniem dostrzec, że matka jest zła. Jak pogodzić się z tym, że moja ukochana matka włóczy się pijana albo traci czas i pieniądze w marnym towarzystwie? A przecież nie raz to się zdarza.

Jak kochać złą, coraz niżej staczającą się matkę? Rozpacz jest także nieuniknionym składnikiem ludzkiego losu. Nie inaczej z ojczyzną. Jak nadal kochać ojczyznę, która mówi ci, że jesteś „gorszym sortem” Polaka, tylko dlatego, że głosowałeś na inną niż rządząca partię, albo nie wyznajesz ideologii, którą władza podaje ci do wierzenia. Jak kochać ojczyznę, która ci wmawia, że jesteś nic nie wart, bo należysz do źle widzianej mniejszości? Jak kochać ojczyznę, która kłamie, że sędziowie politycznie uzależnieni, są lepsi od niezawisłych i dopiero oni wydadzą sprawiedliwe wyroki? Jak kochać ojczyznę, która zakłamuje historię ostatnich dziesięcioleci, bo kształtowali ją akurat ludzie źle widziani w czasach dzisiejszych? Jak kochać ojczyzną, która ma w świecie coraz mniej przyjaciół, bo zaprzecza swoim najlepszym dokonaniom? I tak dalej, i tak dalej… To się przecież zdarza, także naszym matkom. Także twoja matka może wpaść w sidła złych ludzi, ulegać ich namowom, ale nie przestaje być twoją matką. Jeśli kochasz, musisz dołożyć wszelkich starań, aby z tych wpływów ukochaną osobę wyzwolić, powstrzymać jej staczanie. Ale nie ominie cię rozpacz i zniechęcenie. Ratowanie ojczyzny jest możliwe przez wybory, o ile te rosnące wpływy łajdaków nie doprowadzą do ich sfałszowania. Bo o innych możliwościach aż strach pomyśleć. Dlatego jestem bliski rozpaczy.

Tak, Polska jest nam potrzebna. Nie sposób żyć bez matki, nie da się wykreślić jej z życiorysu. Ale matkę tak wyprowadzoną na manowce trzeba ratować mimo rozpaczy i zniechęcenia. Polska jest potrzebna wszystkim Polakom, nie tylko tym z „lepszego sortu”.
Jerzy Surdykowski