Na ankietę Fundacji odpowiada Stanisław Remuszko

…Hitlerowskich Niemców (najeźdźców, okupantów, ludobójców, morderców) na ogół trzeba było zabić, radzieckich wyzwolicieli na ogół już tylko przeczekać (zachowując ile się da z Substancji), a dziś politycznych konkurentów należy zwyczajnie pokonać przy urnach. Tymczasem czysta żywa nienawiść, wzajemnie demonstrowana (zwłaszcza w internecie, ale też na ulicach i w rozmowach prywatnych) przez środowiska szczególnie aktywnych zwolenników głównych partii, osiągnęła poziom prawdziwie wojenny, a już na pewno zimnowojenny, bo ten znam z dziecięcej autopsji. Jako obywatel, jestem przerażony tą wzajemną wrogością (nienawiścią, złością, gniewem), bo nawet jeśli te postawy publicznie wyraża mały procent Rodaków — to emocje tak gwałtowne muszą źle oddziaływać na wszystkich czytelników, widzów i słuchaczy, więc także na spokojną normalną większość ludzi, w końcu na całe społeczeństwo i państwo, czyli na moją ukochaną Polskę…

Z patriotycznym smutkiem stwierdzam, że powyższy blogowy wpis pochodzi z czerwca 2010 roku (www.remuszko.pl/blog), czyli sprzed kilku lat. Uważam, że od tamtego czasu tylko się pogorszyło. Mamy dziś prawdziwą zimną wojnę domową. Boję się o Rzeczpospolitą [res — rzecz (dobro, własność), publica — publiczna (społeczna, wspólna)]

Ankieta Fundacji Zygmunta Starego stawia pytanie, na które bardzo trudno dać odpowiedź. Jak zmienić świadomość milionów jednostek, czyli społeczeństwa?

Zauważmy, po pierwsze, że tego nie da się zrobić ani planowo, ani szybko. Takie zmiany mentalne mają charakter samoistny i ciągną się latami — podobnie jak procesy, które doprowadziły ideowego ducha Polaków do obecnego stanu. Owszem, działalność polityków i mediów jest na bieżąco oceniana przez pryzmat osobistej wiedzy i doświadczenia każdego z nas, lecz na efekty tej konfrontacji (często podświadome) trzeba czekać. Platforma Obywatelska rządziła lat osiem, PiS zaś musi rządzić lat przynajmniej cztery.

Zauważmy, po drugie, że — wbrew szlachetnym intencjom autorów Ankiety — część „polskich obywateli” nie chce „pojednania narodowego i zbudowania zgody społecznej”. Z wiarygodnych aktualnych sondaży wynika, że dziś na partię Jarosława Kaczyńskiego głosowałoby mniej więcej tyle samo Rodaków co w listopadzie ubiegłego roku, a przecież PiS nie szuka kompromisu, tylko oficjalnie (programowo) pragnie głębokich przeobrażeń w niemal każdej sferze państwowego życia. Nie mówię, że to źle, nie mówię, że to dobrze, nie mówię, kto ma rację, tylko podkreślam, że obecne podziały wydają mi się nie do przezwyciężenia.

Czy możemy coś zrobić w tym stanie rzeczy? Wiele się nie da (na ogół nie jesteśmy politykami ani dziennikarzami), lecz można „zmniejszać napięcia” i „przyspieszać procesy”. W tym celu trzeba przede wszystkim rozmawiać — niechby zapalczywie, ale bez wrogości i nienawiści. Spotykać się twarzą w twarz i rozmawiać. Rozmawiać, rozmawiać i rozmawiać, to bezcenna wartość sama w sobie! Bronić swojej prawdy, jeśli jest oparta na weryfikowalnych faktach, nazwiskach, datach, liczbach, dokumentach i logice. Umieć zmienić zdanie pod wpływem argumentów. Wytrwale stosować starożytną maksymę Plus ratio quam vis. Nie znam lepszej odpowiedzi na ankietowe pytanie.