Pytanie rzeczywiście przewrotne i odpowiedź jest przecież oczywista – nie chce się nawet pisać albo raczej przykro jest pisać… Przeciwnicy Polski potrzebują utrwalać wizerunek skłóconego narodu, nieświadomego swoich dokonań, nieświadomego swojej wielkiej historii czy nawet tożsamości, a w zasadzie trwającego w poczuciu winy za całe zło tego świata…, narodu trwającego w poczuciu niższości i w pozycji petenta…
Pytanie inne jest – dlaczego oni tego potrzebują? Dlaczego właściwie są w ogóle jacyś przeciwnicy Polski i czy nie ma ważniejszych problemów na tym świecie…? Żyjemy sobie w naszym wolnym kraju dość dynamicznie, krzątamy się jak kto umie najlepiej, poprawiamy swój byt, nikomu nic nie zabieramy a ciągle ktoś od nas coś chce i każe się tłumaczyć za nieswoje winy…
Wiadomo, że II wojna światowa wyrządziła ogromne szkody i jej skutki trwają do dziś, szczególnie w naszej części Europy ale przecież to nie my byliśmy sprawcą tego kataklizmu… A sprawców jakoś się nie wytyka palcami, wręcz przeciwnie – z tych głównych sprawców nawet ogół czerpie wzorce do naśladowania we współczesnym świecie, gdyż zbudowali potęgę gospodarczą i to się naprawdę liczy. My zaś dopiero od 30 lat budujemy w sposób w miarę nieskrępowany naszą skromna potęgę, przedzierając się przez ustalone porządki w wielu najróżniejszych dziedzinach, pozbawieni elit w świecie bardzo trudnym na budowanie nowych… To jak z tą trawą w przydomowych ogródkach – nauczyliśmy się ją kosić i świetnie, ale Anglicy koszą swoją od jakichś 400 lat i na tym polega ta różnica…
Z drugiej strony, wydaje się, że „stara Europa” już jest poza apogeum swojego rozwoju, raczej degeneruje… chociaż naturalnie trwa, ale jakby „siłą bezwładu”, my zaś jesteśmy jeszcze na „wznoszącej”, jeszcze jesteśmy „normalni”, nie poddani „politycznej poprawności”, która dewastuje, jeszcze nam się chce, gonimy… i wszystko wskazuje, że mamy szanse stworzyć fajny kraj i to się niezbyt podoba…
Trudno mówić o wszystkich dziedzinach – każdy jest jakoś związany ze swoją, na niej się lepiej zna. Moją „dziedziną” jest środowisko akademickie, nauczanie w szkole wyższej i praca naukowa w dziedzinie nauk przyrodniczych – widzę ogromny postęp, kompatybilność ze światem jaka nigdy wcześniej nie była naszym udziałem; mamy studentów zagranicznych nie tylko z krajów ościennych czy całkiem egzotycznych ale też z Anglii, Francji, Niemiec i z USA – wszyscy oni są zachwyceni naszym poważnym podejściem do nauczania, możliwością robienia własnych zaawansowanych projektów, zdobywaniem kompetencji, które będą przydatne i docenione wszędzie na świecie.
Jeździmy w dalekie kraje nie tylko przecież do fantastycznych ośrodków turystycznych ale zwiedzamy też te kraje w ich „codzienności” i coraz bardziej jasne się staje, jakie ogromne problemy są na świecie, jak ludziom się ciężko żyje w tych dalekich ale też i bliższych krajach, jakie jest ogromne rozwarstwienie – i w Afryce północnej i tej dalszej…, i w Ameryce Południowej, nie mówiąc o Azji… A i Stany Zjednoczone przestały się jawić jako raj na Ziemi…
Popatrzmy się z czułością na Europę a w szczególności na Polskę i przestańmy się ciągle pastwić nad różnymi uchybieniami i niedogodnościami, bo naprawdę jest nieźle. A ci, który nam życzą źle, niech się zajmą swoją historią i swoimi postawami wobec wyzwań współczesności a też mogliby od czasu do czasu przypomnieć sobie co wyprawiali na tym świecie wcześniej…
Marta Dziedzicka-Wasylewska