Na ankietę Fundacji odpowiada Edward Nowak

W Polsce nie mamy tradycji budowania swojego bytu społecznego w oparciu o zgodę społeczeństwa, o porozumienie, konsensus, pojednanie, umowę itp. formuły. Owszem były zawierane federacje i konfederacje, porozumienia, ba nawet unie. Najczęściej miały jednak charakter stosunkowo wąski, najczęściej polityczny. Nie stały się częścią naszej tradycji narodowej, polskiej tożsamości.

Jest taka anegdota, która mówi, że gdy spotykają się Polacy aby coś ustalić to wchodzą entuzjastycznie ze wspólnym zdaniem, schlebiając sobie nawzajem a wychodzą pokłóceni, każdy ze zdaniem odrębnym. Amerykanie spotykają się każdy ze swoim punktem widzenia aby po pewnym czasie wyjść ze spotkania z uzgodnionym kompromisowym stanowiskiem.

Coś jest w tej anegdocie.

W czasach nam współczesnych, mam wrażenie, że zaczęło się coś zmieniać. Wielka w tym zasługa ruchu „Solidarność”. Wyzwolił on w naszym społeczeństwie nie tylko chęć walki o poprawę bytu materialnego, walki o pełną niepodległość ale także potrzebę podmiotowości.

Tak bardzo chcieliśmy poczuć się obywatelami.

Solidarność została oparta na dwóch wielkich porozumieniach: „Sierpniowych” oraz „Okrągłego stołu”. Jakkolwiek krytycznie by ich nie oceniać, cokolwiek nie leżało gdzieś w intencjach, te dwa porozumienia były wynikiem świadomego procesu, zrozumienia konieczności ich zawarcia dla uchronienia substancji społecznej, narodowej. Chyba zdaliśmy sobie sprawę, że bez ich zawarcia możemy zginąć jak naród, jako ludzie. Nie było to łatwe.

Trzeba było usiąść do stołu, do rozmów, negocjacji, słuchać i być słuchanym przez stronę, od której dzieliło nas właściwie wszystko, przede wszystkim wartości i cele ! Zapewne ogląd drugiej strony był podobny. Jak to było trudne wkrótce pokazał Grudzień ’81 i wprowadzenie przez władzę stanu wojennego. Represje, więzienia, a nawet śmierć, drastycznie pogłębiły podziały społeczne — wydawało się nieodwracalnie. Perspektywa była praktycznie jedna: jednoznacznie pokonać przeciwnika. A mimo to, doszło do „Ugody wokół okrągłego stołu”, która była znacznie trudniejsza niż to z sierpnia 1980 roku. Teraz do rozmów nie przystępowali jacyś anonimowi — w gruncie rzeczy przedstawiciele władzy i robotników — ale bardzo konkretni prześladowcy i ich ofiary. Pomimo to udało się. 4 czerwca 1989 roku rozpoczęło się w Polsce budowanie kraju wolności, demokracji, niepodległości. Jak tę wolność zagospodarowaliśmy niech każdy oceni wg. własnych kryteriów.

Ja uważam, że Polska i my Polacy dobrze spożytkowaliśmy miniony czas. Przez minione ponad ćwierć wieku Polska stała się państwem bezpiecznym, wyszły od nas wojska Związku Radzieckiego, wstąpiliśmy do NATO. Nasz kraj zmienił się gruntownie w sensie gospodarczym. Dzisiaj poziom przeciętny naszego życia to ⅔ średniego poziomu w Unii Europejskiej do której wstąpiliśmy w 2004 roku. Wzrost dobrobytu Polaków jest widoczny wszędzie, chociaż nie każdy ocenia ten miniony czas jednakowo, niektórzy także oceniają go krytycznie. Rozwój Polski był możliwy, dzięki akceptacji polskiego społeczeństwa, różnych osób , w różny sposób ale jednak zgody na zasadnicze zmiany. Z czasem narastała jednak aktywność polityczna osób, budujących swój projekt polityczny oparty na negacji dotychczasowych porozumień. Tak się stało, że te ugrupowania zyskały wystarczające poparcie, które umożliwiło im zdobycie przewagi we władzy ustawodawczej i wykonawczej.

Doszło do ostrej atomizacji społeczeństwa. Podziały przebiegają nawet poprzez rodziny. Dochodzi do brutalizacji życia społecznego, mnożą się coraz groźniejsze akty wzajemnej nienawiści, nawet do fizycznej przemocy.

W  tej sytuacji wyzwaniem chwili staje się podjęcie działań powstrzymujących narastanie wzajemnej nienawiści i podziałów, tam gdzie możemy mieć na to wpływ, w naszym kraju. Uważam, że wciąż jest dostatecznie dużo ludzi a nawet organizacji zdających sobie sprawę z sytuacji oraz jej następstw. Jest prawdopodobnie wciąż niemało ludzi, gotowych uznać za nadrzędne podjęcie starań o  zgodę społeczną, przedkładając ją ponad swoje racje. Takich sił musimy upatrywać w samych sobie, we wspólnocie, społeczeństwie ludzi którzy rozumieją dobro nadrzędne społeczeństwa , jako całości, narodu. Istotnym warunkiem jest aby nie miało to charakteru religijnego, ideologicznego lub tp., ani politycznego.

Ktoś jednak konkretny musi zapoczątkować działania w kierunku poszukiwania zgody społecznej. Obecnie w Polsce są organizacje, które zapewne są przekonane o takiej potrzebie, nie są jednak dostatecznie znane, uznane, nie zrzeszają dostatecznie dużej ilości ludzi aby ich inicjatywa mogła spotkać się z szerszym oddźwiękiem.

Powstanie takiego forum dialogu, bo o to w tej chwili, nade wszystko chodzi, jest wg mnie możliwe, ale tylko wówczas, gdyby zostało autentycznie wsparte przez ważnych uczestników życia społecznego z kraju i zagranicy. W pierwszym rzędzie mam na myśli Kościół zarówno hierarchiczny jak i powszechny. To nie musi być poparcie jednoznaczne i bezwarunkowe ale powinno być jasną deklaracją potrzeby poszukiwania zgody społecznej. W niedawnej historii Kościół wsparł porozumienia społeczne a szczególnie rozmowy „Okrągłego stołu”, dzięki czemu doszło do zmian ustrojowych w Polsce, dlaczegóż nie stać by było kościoła także obecnie na podobną rolę wspierającą, nie ponosząc odpowiedzialności. Jan Paweł II wspierał Solidarność i porozumienie narodowe, zapewne i teraz Papież Franciszek pobłogosławiłby takiej myśli. Drugim filarem na którym można by oprzeć powstawanie takiego forum zgody społecznej są polskie elity intelektualne. Mam tutaj na myśli głównie przedstawicieli nauki polskiej, Polską Akademię Nauk i Polską Akademię Umiejętności a także organizacje krajowe związków twórczych, które mogłyby zgłosić swój akces do takiego forum. Trzecim filarem powinny stać się samorządy terytorialne, czy też ich reprezentacje. Czwartym filarem wsparcia widziałbym organizacje międzynarodowe o pozapolitycznym charakterze, np. Rada Europy do której należy ochrona praw człowieka i przestrzeganie zasad demokracji (nie mylić z Radą Europejską). Do takiego forum mogliby zgłaszać akces także poszczególni obywatele (wolontariusze) oraz organizacje uznające za cel nadrzędny zgodę społeczną w Polsce. Wsparcie partii, w tym rządzącej, instytucji państwa byłoby okolicznością nader pożądaną dla powodzenia przedstawionej tutaj misji: działania na rzecz zgody społecznej. To wsparcie mogłoby się wyrażać nie tylko werbalnie ale także poprzez udostępnienie środków finansowych, materialnych dla tego przedsięwzięcia.

Zdaję sobie sprawę z tego, że przedstawiona tutaj koncepcja jest idealistyczna i zakłada dobrą wolę wielu stron, ludzi a nawet znaczących środków materialnych. Być może nie uda się pozyskać dla jej realizacji tych struktur jakie tutaj proponuję, ale można — na początek — rozpocząć od budowania takiej ZGODY SPOŁECZNEJ pośród tych organizacji i ludzi, którzy uznają, że warto podjąć ten trud. Zamiast spierać się czy to jest możliwe, jak to robić, kto powinien to realizować, jak zacząć, czy się uda, spróbujmy zebrać tych, którzy gotowi są zawrzeć dobrowolną zgodę społeczną i dalej pracujmy na jej kształtem.