Na ankietę Fundacji odpowiada Alosza Awdiejew

Samo pytanie: „Jakiej świadomości historycznej Polaków potrzebują przeciwnicy Polski?” sugeruje istnienie domniemanych „przeciwników Polski”, czyli jakichś tajemniczych osób (krajów, grup społecznych), których celem życiowym jest unicestwienie tego wspaniałego kraju. Na szczęście, w naszych czasach założenie takiej „teorii spisku” nie jest zasadne, w przeszłości takie cele formułowali Wiaczesław Mołotow i Adolf Hitler, jak to się skończyło, wszyscy wiemy. Moim zdaniem, jedyną siłą społeczną i polityczną, która może w jakiś sposób zaszkodzić Polsce i jej rozwojowi, są sami Polacy, a ściślej mówiąc, ta część obywateli polskich, która, nie nadążając za tendencjami rozwoju cywilizacji europejskiej, nieco się spóźniła i odbiera współczesną Europę jako coś nieznanego, obcego, do czego nie da się rady przyzwyczaić, a nawet jako coś, co zakłóca spokojny i miły sercu świat tradycyjnych wartości narodowych. Sytuacja ta wydaje się łatwa do wytłumaczenia. Jak widzimy z historii, rozwój różnych krajów europejskich w ciągu 500 lat dochodzących do świadomości liberalno – demokratycznej był bolesny i nierównomierny, część wschodnia tego kontynentu najdłużej zachowywała świadomość postfeudalną, znajdując się pod wpływem istniejących tam układów politycznych. Dużym niepowodzeniem historycznym było dla Polski włączenie ją po wojnie do obozu tzw. socjalistycznego, który, mimo doniosłych haseł, był w istocie produktem postfeudalnym, dla którego są typowe scentralizowana władza i zależność od niej, kontrolowanej przez służby państwowe ludności. W wyniku wojny i rządów PRL dalszy rozwój demokracji był brutalnie zatrzymany.

Świadomość społeczna (imaginarium w nomenklaturze Andrzeja Ledera) jest zjawiskiem niezmiernie zachowawczym, adaptuje się do konkretnych sytuacji i odrzuca wszystko, co nowe i wcześniej nie widziane. W znanej powieści Cervantesa obłędny rycerz Don Kichot otwiera klatkę ze lwem, żeby stoczyć z nim walkę, ale lew nie ma ochoty wychodzić z klatki, ponieważ tam się urodził i nie wie, co to jest i boi się wolności. Jest to dobra metafora obrazująca istotę imaginarium społecznego – wyobrażenie bezpieczeństwa łączy się ze stałością (niezmiennością) warunków życia nawet nieznośnego, ponieważ nie ma wyobrażenia o czym lepszym, bardziej wartościowym. Pierwszą klatką, z której wyszła Polska było wywalczenie niepodległości (po I wojnie i końcu rządów PRL). I tu również widzimy bolesne przyzwyczajenie się Polaków i innych narodów do nowych, nieznanych warunków życia (można tu podać wiele udowodniających przykładów) . W tym przypadku jednak sprawa była prostsza, bo chodziło o wyzwolenie etniczne, z całym bagażem języka, kultury i historii narodu, więc każdy Polak to dobrze rozumiał, chociaż znów z bolesnymi zastrzeżeniami. Gorzej ma się sprawa z wyjściem z następnej klatki, klatki zapóźnienia cywilizacyjnego. Klatkę tę można podzielić na trzy odrębne pola: świadomość polityczna, świadomość narodowa i świadomość religijna. Moim zdaniem, obecność tych klatek w imaginarium poskiego społeczeństwa stanowi podstawową przeszkodę w rozwoju polskiej inicjatywy społecznej, a jej specyfika jest wykorzystywana przez tych, których można nazwać „przeciwnikami Polski” w celu manipulowania preferencjami Polaków  w kierunku uzyskania własnych korzyści politycznych i ekonomicznych.

Zapóźnienie na polu świadomości politycznej Polaków jest dobrze udokumentowane w pracach Pani Profesor Krystyny Skarżyńskiej, która w wyniku badań w latach 90-tych ustaliła, że ok. 30 procent Polaków, szczególnie starszego pokolenia, mają tzw. „osobowość autorytarną”. Głównymi cechami tej orientacji politycznej są przekonania o wyższości zasad „kolektywizmu” i „hierarchizmu”. Kolektywizm w tym przypadku zakłada, że człowiek, jako jednostka, nie ma żadnej wartości bez przynależności do jakiejś grupy, partii, zbioru religijnego itd. Hierarchizm to przekonanie, że w społeczeństwie nie wszyscy powinni mieć równe prawa i obowiązki, że władza powinna być można i scentralizowana, bo inaczej powstaje chaos i anarchia. Jak łatwo zrozumieć, te przekonania społeczne akceptują zależność obywatela od hierarchii społecznej i zbiorowości (kolektywu), do którego należą. W ten sposób deklaruje się ograniczenie wolności indywidualnej zarówno tych, którzy są w hierarchii społecznej od kogoś/czegoś zależni oraz i tych, którzy w tej hierarchii rządzą, ponieważ ich błogostan zależy od stopnia uległości podporządkowanych. W ciągu 500 lat swego rozwoju Europa doszła do wniosku, że tego rodzaju zależności znacznie hamują rozwój społeczny  i wprowadziła do życia dwie nowe wartości: indywidualizm i egalitaryzm, które w znacznym stopniu uwolniły obywatela od istniejących od wieków zależności, bo zagwarantowały obywatelowi niezależność od miejsca w hierarchii  i równość wobec prawa. Nie będę przypominać, że przelało się przy tym morze krwi, bo rządzący mając w ręku siłę i konserwatywna ideologię, robili wszystko, żeby zniszczyć tę liberalną zarazę. Tam, gdzie im się to nie udało, mamy społeczeństwa i państwa, gdzie demokracja stała się realnością, a poziom dobrobyty osiągnął poziom niebywały w historii ludzkości. Tam, gdzie im się to udało (Rosja, Białoruś, Kazachstan, Uzbekistan i inne) nadal mamy do czynienia ze społeczeństwami postfeudalnymi, które, mimo fasadowego naśladowania demokracji, trzymają swych obywateli w rysach zależności politycznych
i ekonomicznych. W krajach tych społeczeństwo jest podzielone na „wyższych” i „niższych” w hierarchii, a celem życiowym tych drugich jest przetrwanie. Nietolerancja do mniejszości i wywyższenie warstwy rządzącej jest naturalnym skutkiem takich układów politycznych. Moim zdaniem elementy kolektywizmu i hierarchizmu są również widoczne w Polsce, gdzie rozwój świadomości politycznej nie jest zakończony.

Świadomość polityczna jest, moim zdaniem, najważniejszym komponentem i oddziałuje również na pozostałe pola polskiego imaginarium: świadomość narodową i religijną. Jeśli chodzi o świadomość narodową, to może ona się wahać od dobrze rozumianego patriotyzmu do nieco archaicznego już szowinizmu. Dobrze to komponuje z przekonaniem o wyjątkowości narodu polskiego albo, jako twórcy wspaniałej kultury, albo narodu niedocenionego, poniżanego, który ma prawo na zadośćuczynienie ze strony ciemiężców. Powstaje problem, bo wszystkie niewątpliwe krzywdy mają już charakter historyczny, przedawniony i stają się mrzonką niemożliwą do realizacji. Ani Niemcy, ani Rosja nie są do ruszenia w kierunku wynagrodzenia krzywd historycznych, pozostaje tylko gorycz i niechęć do tych krajów i narodów. Rujnuje to możliwości owocnej współpracy ekonomicznej i kulturowej, bez której w naszych czasach dość trudno osiągnąć dobre tempo rozwoju gospodarczego. Przeszkadza również w polityce międzynarodowej, ponieważ zwiększa nieufność i niechęć współpracy.

Wreszcie, jeśli przyjrzymy się świadomości religijnej Polaków, to znów widzimy wpływ imaginarium postfeudalnego. Najcenniejszą wartością religii jest integracja, zbliżenie się wierzących wokół niezaprzeczalnych wartości moralnych. Obecnie, jak nieraz w dziejach ludzkości, mamy do czynienia  z rosnącym podziałem na „naszych” i „nie naszych”. Kościół nie ma prawa dzielić ludzi na tych, którzy mogą stać „pod Chrystusem” i tych, którzy tego prawa nie mają. Znów mamy do czynienia z ciemną strona religii, która rodzi nienawiść do tych, którzy formalnie nie należą do wspólnoty i często bez większych podstaw gloryfikuje wszystkie działania hierarchii kościelnej. Mieliśmy już w historii krwawe wojny religijne, pora się ocknąć i wrócić do sedna samej istoty wiary – zaufaniu i miłości do bliźniego. Jeśli ktoś tego nie rozumie, zamiast wiary pozostaje mu tylko zbiór rytuałów i zewnętrzny blichtr kościelny, który niewiele ma wspólnego z ratowaniem duszy.

Jestem głęboko przekonany, że Polacy są w stanie zostać prawdziwym narodem europejskim, broniącym prawa każdego człowieka, budującym nowoczesną gospodarkę i własną wspaniałą kulturę, z której osiągnięć może skorzystać każdy Europejczyk. Muszą tylko naprawdę się zastanowić, co obecnie temu przeszkadza i iść do przodu.

Alosza Awdiejew