Przewrotnie sformułowane pytanie stawia ważny realny problem i warto na nie odpowiedzieć. Na czym powinna opierać się odpowiedź? Z pewnością nie na teoretycznej spekulacji, lecz na faktach historycznych. Zróbmy krótki przegląd odpowiednich faktów i zastanówmy się, jaka jest ich wymowa. Nie sięgając daleko w przeszłość, zacznę od powstania listopadowego. Po wojnach napoleońskich na mocy postanowienia kongresu wiedeńskiego zostało utworzone Królestwo Polskie, związane unią personalną z Rosją. Nie zadowalało ono Polaków, ale pamiętali oni, że po trzecim rozbiorze żadnego państwa polskiego nie było, a nadzieje związane z Napoleonem rozwiały się wraz z jego upadkiem. Królestwo Polskie miało dobrą, liberalną konstytucję, sejm był wyłaniany w drodze wyborów, polskie były wojsko, szkolnictwo i administracja. Rządy sprawowała autentyczna elita, składająca się z ludzi mających za sobą doświadczenie Sejmu Czteroletniego, wojen napoleońskich i reform oświatowych. Pomijając wyjątki, Polska nigdy nie miała rządów złożonych z ludzi na tak wysokim poziomie. Przyszłość zależała od wykorzystania szerokich możliwości, jakie dawała autonomia. Młode pokolenie uległo jednak nastrojom romantycznym, zapragnęło przeżyć bohaterską przygodę i uwierzyło, że wywołując powstanie, doprowadzi do pełnej niepodległości. Rezultat był następujący: liberalna konstytucja została zniesiona, sejm zlikwidowany, pozostałość po wojsku polskim w liczbie kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy wcielona została do armii rosyjskiej. Władze zaborcze zlikwidowały uniwersytety w Warszawie i Wilnie oraz Liceum Krzemienieckie. Do tego trzeba dodać konfiskatę wielu majątków ziemskich i liczne prześladowania. Powstanie ułatwiło Rosji przejęcie pełni władzy nad Polską. Takie były skutki romantycznej wiary w heroiczne wartości i stawianie sobie celów nieosiągalnych na drodze zbrojnego buntu.
Po trzydziestu mniej więcej latach w Rosji nastała odwilż. Cesarz Aleksander II rozpoczął liberalne reformy. Margrabia Aleksander Wielopolski, jeden z najwybitniejszych wówczas Polaków, uznał, że w tej sytuacji Polacy mogą odzyskać przynajmniej część z tego, co stracili wskutek powstania listopadowego i rzeczywiście zaczął odnosić sukcesy. Jednakże w kraju trwała tak zwana rewolucja moralna, polegająca na emocjonalnym i religijnie zabarwionym patriotyzmie, stawiająca sobie maksymalne cele odzyskania niepodległości. Powstała imponująca siatka konspiracyjna, wyraźnie zmierzająca do powstania. Klęska powstania była totalna. Kilkadziesiąt tysięcy powstańców zginęło w bitwach, następne kilkadziesiąt tysięcy wywieziono na Sybir. Kilkaset osób powieszono, w Polsce i na Litwie skonfiskowano trzy i pół tysiąca majątków ziemskich, na pozostałe nałożono rujnującą kontrybucję. Trzeba tu dodać, że mimo rosyjskiego panowania na obszarze Wielkiego Księstwa Litewskiego, a także na Rusi postępował proces polonizacji. Otóż wskutek klęski powstania ten proces kończy się nieodwołalnie, następuje upragniony przez Rosję regres polskości. Okres przygotowań do powstania styczniowego i sam okres powstania był największą erupcją ideologii romantyczno-heroistycznej i co się z tym wiąże, oderwania od rzeczywistości.
Następnym faktem, który trzeba wziąć pod uwagę, było powstanie warszawskie. Na wiadomość o jego wybuchu Hitler bardzo się ucieszył, bo dawało mu ono okazję do zburzenia Warszawy i zgniecenia centralnego ośrodka polskiej konspiracji. Nie zmartwił się też Stalin, wprost przeciwnie, było mu na rękę, że Armia Krajowa, główny pretendent do władzy w Polsce i główna przeszkoda dla rządów komunistycznych, otrzyma śmiertelny cios od Niemców.
Odpowiadając na tytułowe pytanie, należy ostrożnie mówić o przyszłości, bo nie wiadomo, jaka wizja historii Polski w przyszłości stanie się czynnikiem katastrofy narodowej. Może nie będzie już żadnych katastrof. Jeżeli chodzi o ostatnie przemiany ustrojowe, jakie nastąpiły po powstaniu Solidarności, warto przypomnieć i mocno podkreślić, że ruch solidarnościowy nie zaczął się ani nie skończył pod hasłami ideologii romantyczno-heroistycznej, wprost przeciwnie, od tego się odżegnywano. Ruch ten przybierał formy jak najbardziej ostrożne, rewolucja solidarnościowa sama się ograniczała, a upadek komunizmu nie nastąpił wskutek powstania, lecz w sposób pokojowy i można sobie wyobrazić, że gdyby Solidarność powstanie wywołała, to ono skończyłoby się tak jak poprzednie powstania. Heroistyczna interpretacja ruchu solidarnościowego jest czymś wtórnym, nastąpiła wtedy, gdy zwycięstwo Solidarności już się dokonało. Ludzie, którzy żadnych heroicznych czynów nie dokonali i powstania nie wywołali, teraz przybierają taką pozę, twierdząc, że byli kontynuatorami powstańców warszawskich, styczniowych czy jeszcze wcześniejszych. Sądzę, że z powyższego wywodu nasuwa się następująca odpowiedź na pytanie, jakiej świadomości historycznej Polaków potrzebują przeciwnicy Polski: takiej, jaką kultywuje Muzeum Powstania Warszawskiego.