…….

Maszynopis książki przekazała mi znajoma Tadeusza, pani M.W., dzisiaj profesor o znanym nazwisku. Spotkanie z nią rozbawiło mnie i wzruszyło. Zaczęło się od jej słów: „Tylko mi nic nie mówcie, proszę, nic kompletnie, bo jeśli zostanę aresztowana i przytrzymają mnie jeden dzień bez łazienki, to wszystko im powiem”.

Publikacja i tym razem była drukowana w Komitecie Wojewódzkim Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, co w stanie wojennym było nie lada bezczelnością, nie wiem tylko, czy większą z mojej strony, czy ze strony pana C. Ta działalność wystawia mu zresztą najlepsze świadectwo, bo przez kontakty ze mną ryzykował więcej niż ja sam.

Ale pan C. robił jeszcze więcej – dostarczał nam sprzęt poligraficzny, czyli coś na wagę złota. Oficjalnie złomował sprawne urządzenia, po czym po sporządzeniu stosownych protokołów sprzedawał je nam. Zarabiał wprawdzie na tym, ale przecież ryzykował znacznie więcej, niż to było warte. W ten sposób kupiłem od niego sprawny kserograf do produkcji matryc offsetowych dla Henryka Karkoszy, który wiele lat później okazał się tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Monika”. Panowie oczywiście o sobie nic nie wiedzieli. W mojej teczce w IPN są donosy „Moniki” na mnie, ale takie jakieś niekompletne. On miał o mnie więcej informacji, niż było w tych donosach. Koniec końców wyszło na to, że załatwiłem od urzędnika Komitetu Wojewódzkiego PZPR sprzęt dla agenta Służby Bezpieczeństwa, na którym ten drukował antykomunistyczną „bibułę”…

Byli naturalnie i inni drukarze – pan R., niezastąpiony pan S., pan O., pan Z. i jeszcze jeden pan R. W ramach Krakowskiego Towarzystwa Wydawniczego współpracowali ze mną jako organizatorzy produkcji wydawniczej Paweł de Barbaro (dzisiaj fizyk wysokich energii pracujący w Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN pod Genewą), Tomasz Placek (dzisiaj profesor filozofii na UJ) i Marcin Zaczek (dzisiaj doktor nauk medycznych i znakomity, oddany pacjentom kardiolog).

Po długich dyskusjach, jakie prowadzili Tadeusz Nyczek, Ludwik Stasik i Andrzej Sulikowski, narodził się pomysł na czasopismo społeczno-kulturalne, które miało się ukazywać pod pełnym nadziei tytułem „Feniks”. Nyczek, Stasik i Sulikowski przygotowali pierwszy numer, ale ostatecznie zmieniono nazwę pisma na „Arka”3. Wydrukowałem i rozkolportowałem ten pierwszy numer, a częściowo też kolejne numery, wspierając to ważne czasopismo. Od drugiego numeru zmieniła się redakcja, a ideowy Ludwik został z niej

3 P. Franaszek, „Jagiellończyk”. Działania Służby Bezpieczeństwa wobec Uniwersytetu Jagiellońskiego w latach osiemdziesiątych XX w., Instytut Pamięci Narodowej, Kraków 2012, s. 215 i 289.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16